34     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Jak tu teraz żyć?


JAK TU TERAZ ŻYĆ?

Paweł Romanowicz


Jak zapewne wie każdy z Was, zaczęła się wojna. Amerykanie dokonali ataku na Irak. I podobno do końca nie chcieli tej wojny; pisałem, że jednak będzie. Na długo przed jej rozpoczęciem. Powiem Wam jednak, że wolałbym się mylić, co do tego tematu.
Przez natarcie Ameryki widzimy, jak obok działań zbrojnych toczy się wojna medialna. Propagandowa. Ktoś powiedział, że to pierwsza wojna XXI wieku. I jeśli spojrzeć na to z punktu widzenia agresji kraju na inny kraj, to oczywiście był konflikt w Afganistanie. Myślę jednak, że osobie tej chodziło o wojnę prawdziwą, w której zawiera się wojna na propagandy.
Wiemy przecież, iż Afganistan takiej wojny medialnej nie mógł podjąć. W ogóle to była partyzantka. Teraz to co innego. Irak ma największą armię, spośród państwa Ligi Arabskiej. Ma tez "Ministra Informacji". I Al-Jazeere, niby z Kataru. Amerykanie nie są jednak za nimi, gdyż mają naprawdę potężną machinę medialną. Co nie znaczy, że (podobnie jak Irak) nie naginają prawdy. Bo powiedzcie szczerze, komu wierzyć? Zastanawiałem się nad tym, na razie nie wierzę żadnej stronie. Jednak nie wolno być całkiem biernym. Ja staram się wypośrodkować informacje, jakie docierają z Al-Jazeery, ale także z CNN czy Fox.
Jestem tak (ostatecznie) zdezorientowany, że nie wiem, gdzie jest strona dobra. Czasy są bardzo skomplikowane i aby uniknąć rewolt we własnym kraju (większość Polaków jest przeciw wojnie...) trzeba komplikować dalej. Nie wiem czemu, ale tak jest chyba łatwiej prowadzić masy.
Choć chyba troszeczkę sytuacja wymknęła się spod kontroli, chodzi mi o agresora (USA), ponieważ na całym świecie, jak i u siebie, maja niemałe demonstracje. Najśmieszniejsze jest to, że nic to nie daje, ludzie ci (pacyfisci!) muszą też chyba wyładować agresję. Po tylu bezskutecznych protestach niech zajmą się pomocą ofiarom. Bo że takie są i będą, nie ma wątpliwości. Nie tyle, ile podają telewizje arabskie (nie wszystkie są saddamolubne), ale więcej, niż mówią o tym amerykanie. Pomoc Irakijczykom, bo oni rzeczywiście są rządzeni przez psychopatę, a ofiary po stronie amerykańskiej będą miały o niebo lepszą, niezależnie jak bardzo sami sprzymierzeni chcą pomóc uciśnionym arabom. Jeżeli chcą, bo sympatia USA do Izraela jest chyba powszechnie znana... Pozostaje tez sytuacja w Iraku po wojnie, niby ma być demokracja, ale miejmy nadzieje, że nie taka jak kiedyś w PRL. Czy choćby wolność w Królestwie Polskim.
Ameryka na razie wygrywa wojnę o hegemonię, bo olewa sobie takie (podobno) mocarstwa jak RFN czy Republika Francuska. I nic się nie dzieje, tamci się ośmieszają. Gorzej sytuacja przedstawia się z Rosją i Chinami, które są wojnie przeciwne. Tam może być gorąco, bo to na prawdę potężne państwa, a potencjał ludzki Chin jest prawie nieograniczony.
Taki scenariusz raczej nie dojdzie do skutku. Jednak podczas wojny zapomina się o dyplomacji, a to błąd...
P.S. Tekst powstał w pierwszy dzień wojny amerykańsko-irackiej. Akcja "Wolność dla Iraku"...


34     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Jak tu teraz żyć?