36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Wyjątki z ksiąg Zakonu Paladynów: "Pamiętnik Ergalla" część 4.


Wyjątki z ksiąg Zakonu Paladynów: "Pamiętnik Ergalla" część 4.

Radosław " Kaeddar " Szwugier


Nadeszło lato i w klasztorze zaczęło się odbywać wiele zajęć poza murami zamku, a nawet poza granicami miasta. Podchody w dzień targowy, albo „wyścig po flagę” w borze na wschodnim brzegu Kabaru. Takie „zawody” odbywały się prawie co drugi dzień. Nie było wtedy lekcji, nie wspominając nawet o wyczerpujących ćwiczeniach z prefektem Werwiuszem.
Zapowiadało się na piękny dzień. Niebo było doskonale bezchmurne, a poranne powietrze przeniknięte chłodem nocy. Miasto nie było jeszcze dobrze rozbudzone, gdy wyszliśmy z klasztoru kierując się ku wschodniej bramie miasta. Było nas ze dwudziestu, uczniów trzech pierwszych klas razem z rekrutami oraz prefekt Werwiusz, który szedł na przedzie. Byliśmy odziani w skórzane pancerze, a w rękach dzierżyliśmy kije do ćwiczeń, które nieśliśmy oparte na ramionach, jak piki. Wyszliśmy z miasta i wkroczyliśmy na kamienny most nad Kabarem. Wielka rzeka lśniła, jak zawsze, złotym blaskiem. Wreszcie skręciliśmy na północ i weszliśmy pomiędzy smukłe sosny lasu położonego w miejscu, gdzie Akados wpada do Kabaru. Przeszliśmy kawałek, gdy prefekt kazał nam się zatrzymać. Podzielił nas na dwie grupy, jednym wręczył czerwone, a drugim niebieskie szarfy. Ja dostałem czerwoną.
- Część z was już chyba w to grała. To „wyścig po flagę”. Już wyjaśniam zasady - rzekł prefekt- Gra polega na tym, by zabrać z obozu przeciwnika flagę i przenieść ją do siebie. Drużyna, która dokona tego jako pierwsza, wygrywa. Oprócz tego, możecie pojedynkować się z członkami drużyny przeciwnej. Ten, kto przegra i upadnie na łopatki musi zdjąć szarfę i zameldować się natychmiast u mnie. Czy są jakieś pytania? Nie? Więc rozejść się!
- Tak jest!- zakrzyknęliśmy wszyscy naraz i rozbiegliśmy się w kierunku swoich obozów.
- Po pierwsze, nie działamy nigdy w pojedynkę, zaczął instruować chłopak, który wydawał mi się najstarszy w mojej drużynie - Zerrachal. Deshak i bliźniacy, będziecie szturmować obóz wroga ale starajcie się działać z zaskoczenia. Johann i Tomasz, wy będziecie patrolowali zachodnią flankę naszego terenu, ja z Ergall’em wschodnią, a reszta zostanie w obozie i będzie ostatnią linią obrony. Starajcie się, aby przeciwnik zobaczył was dopiero w ostatnim momencie. I nie bójcie się używać broni.
Wszyscy rozbiegli się. Na miejscu zostałem tylko ja i ten chłopak, który dawał wszystkim rozkazy.
- Nazywam się Thonewald, ale możesz mówić mi Thone. – rzekł do mnie i ściszył głos. – Chciałbym cię przed czymś ostrzec. Twój dziadek był nekromantą, prawda?
- Może i był, a co z tego? – odparłem niezbyt uprzejmie
- Nie mam złych intencji, nie denerwuj się. Zauważyłeś może, że kardynał Vereccano dziwnie się na ciebie patrzył?
- Skąd wiesz?
- Sam coś takiego przeżyłem. Chodzi mi o to, że po dziadku mogłeś odziedziczyć talent magiczny.
- Cóż więc z tego?
- Ciągle się nie domyślasz? Nie słyszałeś nigdy plotek, że Kościół chce uzyskać monopol na nekromancję? Zamierzają zlikwidować Gildię Nekromantów. Część z kapituły Gildii już przekupili, dlatego nie potrzebują jakichś samouków, którzy mogą im się nagle pojawić w samym centrum działań. Uważaj, wezmą cię na przesłuchanie, potem będą w dość bolesny sposób sprawdzać, czy odziedziczyłeś coś po dziadku. Jeśli coś znajdą, to zabiją cię bez wahania. Przestraszyłem się nie na żarty, choć nie do końca wierzyłem Thone’owi.
- Skąd ty to wszystko możesz wiedzieć?
- Ech... Sam byłem w podobnej sytuacji parę lat temu i wiem jak ci pomóc.
- Ja nie widzę żadnego wyjścia, poza ucieczką.
- Nie nie, jest parę sposobów na utratę zdolności magicznych, oczywiście tylko na jakiś czas.
- Co mi po utracie zdolności, skoro i tak będą mnie torturować?
- Te tortury bardziej dotyczą psychiki niż bólu, który możesz odczuć ciałem. Jeśli będziesz pozbawiony magii, to łatwiej zniesiesz wszystkie męczarnie. To jak, idziesz na to?
- Nie wiem, czy mogę ci zaufać...
Thone roześmiał się.
- To już zależy wyłącznie od ciebie.
- No dobra, co to za sposoby?
- Ja znam jeden ale za to skuteczny. – chłopak zdjął z szyi rzemyk, na którym zawieszona była mała fiolka. – Wystarczy wypić zawartość jakieś pół godziny przed przesłuchaniem. Będzie to wyglądało jak zwykłe zatrucie, a po pewnym czasie stracisz przytomność i wtedy będą musieli cię zwolnić. Po dobrze przespanej nocy, po miksturze nie powinno zostać śladu.
Thone podał mi fiolkę. Przyjrzałem się jej uważnie i schowałem za skórzanym kaftanem.
- Kto w naszym Zakonie uczestniczy w tej całej aferze?- zapytałem
- Hmm... trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że osobistość niżej w hierarchii od arcybiskupa nie powinna nic wiedzieć, ale ojciec Morgan może w tym maczać palce.


valign="bottom">
36     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Wyjątki z ksiąg Zakonu Paladynów: "Pamiętnik Ergalla" część 4.